Sobota, 20 kwietnia 2024r.

Agent Tomasz. To on upolował Marczuk-Pazurę, Sawicką i Kwaśniewską

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Co łączy byłą posłankę PO Beatę Sawicką, aktorkę Weronikę Marczuk-Pazurę i Jolantę Kwaśniewską? To tajemniczy Tomasz, agent CBA

Agent Tomasz. To on upolował Marczuk-Pazurę, Sawicką i Kwaśniewską Foto: Fakt_redakcja_zrodlo

Co łączy byłą posłankę PO Beatę Sawicką (45 l.), aktorkę Weronikę Marczuk-Pazurę (38 l.) i Jolantę Kwaśniewską (54 l.)? To tajemniczy Tomasz, szarmancki przystojniak, który służy w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym. A w czasie pracy nie waha się, by wykorzystywać swój urok...

O agencie Tomaszu wiemy niewiele. Udaje bogatego biznesmena, jeździ luksusowymi autami i obsypuje kobiety podarkami. Ale w szczytnym celu: po to, by udowodnić im przestępstwa korupcyjne. To właśnie dzięki niemu CBA doprowadziło do prokuratury Beatę Sawicką i Weronikę Marczuk-PazuręJanusz Stokłosa zatrzymany przez CBA

Teraz jednak Tomasz poniósł pierwszą porażkę. Według „Gazety Wyborczej” ostatnim celem tego superagenta była sama Jolanta Kwaśniewska. Akcja przeciw niej spaliła jednak na panewce. Być może dlatego, że w czasie prowokacji musiał oczarować... mężczyznę. Najwyraźniej agent Tomasz jest specjalistą tylko od pięknych kobiet.>>>> Przeczytaj, jak CBA chciało aresztować Kwaśniewską

Czuły tancerz z CBA

Po raz pierwszy o agencie Tomku zrobiło się głośno podczas afery związanej z Beatą Sawicką. Ówczesna posłanka PO szukała biznesmena, który chciałby kupić działkę na Helu. W zamian za ustawienie przetargu wzięła 100 tys. złotych łapówki. Ale zanim do tego doszło, agent Tomek (to właśnie on był tym niby-biznesmenem) długo podobno adorował Sawicką.

Zresztą to sama posłanka, gdy sprawa wyszła na jaw, opowiedziała o szczegółach znajomości. I tłumaczyła, że zgubiły ją „naiwność i otwartość”. Ujawniła też metody operacyjne agenta Tomka. – Raz, pamiętam, tańczyliśmy salsę do piątej rano. Całował mnie wtedy po włosach. Czułam jego podniecenie. Można mówić, że się kogoś kocha i kłamać. Ale nie można udawać, że się kogoś pragnie – żaliła się po fakcie Sawicka. Tłumaczyła, że agent był „szalenie przystojny”. Okazało się też, że jednym ze sposobów działania agenta jest obsypywanie prezentami...>>>> Beata Sawicka oskarżona!

Tajniak, cierpliwy adorator

Agent Tomek zawsze długo przygotowuje się do swoich akcji. Posłankę Sawicką rozpracowywał przez osiem miesięcy. O wiele dłużej, bo dwa lata, miało mu zająć zdobycie zaufania swojego kolejnego celu – popularnej aktorki Weroniki Marczuk-Pazury. Wszystko dlatego, że najpierw musiał dostać się do świata show-biznesu.

Popularna aktorka przyznała, że agent próbował przejść z nią do bardziej intymnych relacji. Ona również była zasypywana przez niego prezentami, głównie luksusowymi perfumami. I znów ta metoda okazała się skuteczna. Weronika Marczuk-Pazura miała przyjąć łapówkę, obiecując pomoc przy korzystnym zakupie Wydawnictw Naukowo-Technicznych.>>>> Przeczytaj jak agent Tomasz rozpracował Marczuk-Pazurę

Trafiła kosa na kamień

O kolejnym celu agenta Tomasza napisała wczoraj „Gazeta Wyborcza”. Miała nim być Jolanta Kwaśniewska. Intryga była skomplikowana. CBA podejrzewało, że dom w Kazimierzu nad Wisłą, którego oficjalnie właścicielem był Marek Michałowski (66 l.), szef rady nadzorczej Budimeksu, tak naprawdę należy do państwa Kwaśniewskich. Agent Tomasz miał to udowodnić.

Plan był taki: Tomasz miał kupić dom od Michałowskiego i razem z pieniędzmi wręczyć mu ukryty nadajnik. Gdyby Michałowski pojechał do Jolanty Kwaśniewskiej i oddał jej pieniądze, byłby to dowód, że to pani prezydentowa tak naprawdę była właścicielką sprzedanego domu.>>>> 4 tys. łapówki za spotkanie z szefem CBA

Plan CBA miał jednak jeden słaby punkt: Przystojny Tomasz musiał zauroczyć twardego biznesmena Marka Michałowskiego, a nie piękną Jolantę Kwaśniewską. I trafiła kosa na kamień. Nadajnika nie udało się wręczyć i cała sprawa się posypała.

Ale przystojniak z CBA nie podda się po jednej porażce. Piękne kobiety lepiej niech więc mają się na baczności!

Marek Michałowski (66 l.), szef rady nadzorczej Budimeksu

– Mężczyznę, który przedstawiał się jako Tomasz Małecki, widziałem tylko raz, przy podpisywaniu aktu notarialnego w sprawie sprzedaży mojego domu. Był bardzo miły i rozmowny. Opowiadał o swoich dalekosiężnych planach i biznesach, które prowadzi w kraju i za granicą.Podpisaliśmy akt notarialny, w którym był zapis, że 1,6 mln zł za dom Małecki ma wpłacić na moje konto w ciągu dwóch dni. Gdy po kilku dniach pieniędzy nie było, zacząłem się niepokoić. Moi prawnicy zajęli się sprawą, ale nigdy nie udało im się namierzyć Małeckiego. O tym, że dom sprzedałem rzekomemu agentowi CBA, dowiedziałem się dopiero z gazet...

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji