Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Anna Nowak-Ibisz: Rozwód to był koszmar

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

By mieć czas dla rodziny, rzuciła pracę w Niemczech. Ale po powrocie czekał ją rozwód. Anna Nowak-Ibisz (43 l.) opowiada, jak ciężko jej teraz ułożyć życie na nowo

By mieć czas dla rodziny, rzuciła pracę w Niemczech. Ale po powrocie czekał ją Foto: Fakt_redakcja_zrodlo

Przez 18 lat Anna Nowak-Ibisz była gwiazdą niemieckiego serialu. Teraz woli pracować w Polsce, bo nie zamierza wychowywać syna w obcym kraju. Ale po bolesnym rozstaniu z mężem trudno jej walczyć o nowe role. Na dobry początek zagra w nowej produkcji TVN u boku Anny Przybylskiej.❚ Kogo pani zagra w serialu „Klub szalonych dziewic”?

Gram wieloletnią przyjaciółkę czterech głównych bohaterek. Jest ona artystyczną duszą, prowadzi knajpę, w której odbywają się wernisaże. Dziewczyny wpadają tam, gdy chcą coś przekąsić i napić się dobrego wina. Może nie jest to główna postać, ale istotna. To ona urządza przyjęcia i imprezy, więc jednoczy całe towarzystwo.❚ Jak się pani pracuje w kraju?

Stęskniłam się za pracą w Polsce. Bardzo się cieszę, że mogę grać w kraju z polskimi doskonałymi aktorkami. Nie mówiąc już o komforcie pracy. Nauczenie się tekstu po polsku zajmuje mi dosłownie kilka sekund.❚ Nie żałuje pani, że po 18 latach rzuciła pracę w Niemczech. Przecież pracując w serialu „Lindenstrasse”, miała pani pewną pozycję i gwarancję dobrych zarobków na europejskim poziomie. W Polsce pani kariera jest niepewna.

Moja decyzja była związana przede wszystkim z faktem, że zostałam mamą. Gdy wyjeżdżałam na plan, rozstania

z dzieckiem były bardzo trudne. Zdjęcia były kręcone w Kolonii. Często musiałam przyjeżdżać tylko po to, by nakręcić jedną scenę. Dzień przed planem zdjęciowym wsiadałam w samolot, a po nagraniu czekałam do następnego dnia na powrotny lot. Jak byłam sama, mogłam żyć na walizkach, ale kiedy urodził się Vincent, to przestało mieć sens. Oczywiście, gdy podejmowałam decyzję o odejściu z „Lindenstrasse”, moja sytuacja życiowa była inna. Byłam w związku, miałam poczucie bezpieczeństwa i stwierdziłam, że mogę sobie pozwolić na chwilę oddechu. Zresztą taką decyzję podjęliśmy wspólnie z mężem.❚ Czy po rozwodzie nie pomyślała pani, że pospieszyła się z tą decyzją?

Absolutnie nie. Po rozwodzie tym bardziej musiałabym zrezygnować z pracy w Niemczech. Inaczej moje dziecko wychowywałaby niania. A ja byłabym taką mamą gościem, która wpada od czasu do czasu, chwilę się pobawi i znów znika. Sama wychowałam się bez mamy, więc nie mogłam tego zrobić swojemu dziecku. Szczególnie teraz. On ma za sobą bardzo traumatyczne przeżycie. Rozstanie rodziców jest dla dziecka potężnym ciosem. Wszyscy wiemy, że dzieci w takiej sytuacji obwiniają w pierwszej kolejności siebie. Widzę, jak głęboko to przeżywa. To jest dla niego świeżuteńka sprawa. I dlatego staram się go wspierać jak tylko mogę.❚ Ale może pani zawsze liczyć na pomoc byłego męża.

Mój były mąż bardzo dużo pracuje. Jego pomoc jest więc ograniczona przez zobowiązania zawodowe. A ich jest bardzo dużo. Tak naprawdę stałym punktem w życiu mojego dziecka jestem ja.❚ Czy udało się już pani ułożyć życie na nowo?

Rozwód jest jednym z najboleśniejszych wydarzeń w życiu człowieka. Większym stresem jest tylko śmierć bliskiej osoby. I ja na pewno potrzebuję czasu, żeby sobie z tym poradzić. Nie zaliczam się do osób, które mogą z uśmiechem powiedzieć: rozwiodłam się i teraz rozpoczynam nowe, wspaniałe życie. Dla mnie rozwód był traumą. Staram się jednak pomaleńku, małymi kroczkami, stawać na nogi. Myślę, że aby spojrzeć na to, co się stało, z dystansem, potrzebuję jeszcze co najmniej roku.❚ Ale ma pani kogo kochać. Ma pani wspaniałego syna.

To prawda. Synowi muszę teraz dać przede wszystkim czas. Nie można zaniedbać dziecka i tłumaczyć mu po latach, że potrzebny był jeszcze bardziej luksusowy samochód i wakacje w tropikach. Dziecko ma to gdzieś. Dla niego liczy się codzienność – miłość i troska, których może doświadczać każdego dnia. Wtedy tworzy się prawdziwa więź.❚ Jak widzi pani swoją przyszłość?

Razem z synem przeszliśmy życiowe trzęsienie ziemi. Mam jednak nadzieję, że z czasem będę coraz więcej grała. Kocham swój zawód, praca na planie daje mi wiele radości. Chcę teraz pracować w Polsce. No, chyba że zadzwoniłby Pedro Almódovar, wtedy zabrałabym syna, nianię i pognała do Hiszpanii lub gdziekolwiek by sobie życzył. (śmiech).

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji