Środa, 17 kwietnia 2024r.

Dostał gwoździem w oko

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Czasami trzeba się nacierpieć, żeby odnieść sukces. Najlepiej wie o tym Tomasz Majewski (28 l.)

Dostał gwoździem w oko Foto: Maciej Śmiarowski / Fakt_redakcja_zrodlo

 Nasz mistrz olimpijski w pchnięciu kulą co jakiś czas odwiedza gabinet swojego terapeuty, który leczy go... gwoździami.

Klawiterapia (tak brzmi fachowa nazwa tego, co terapeuta wyprawia z kulomiotem) wygląda groźnie. Gwoździe wykonane są ze stali chirurgicznej, bo nie mogą się odkształcać. Ich zakończenia są bardzo ostre. Nic dziwnego, że przykładanie ich do skóry boli, szczególnie w miejscach, które są kontuzjowane. Majewski każdy zabieg znosi mężnie.

– Jest mi to potrzebne – zapewnia. – Ciężko trenuję każdego dnia i czasami coś mi wyskoczy, coś przeskoczy. Nie mam czasu, żeby to długo leczyć, zrobić sobie wolne. Wtedy idę do Szczepana.

Szczepan Figat (34 l.) jest terapeutą Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Zawodnicy ufają mu bezgranicznie. Majewski pracował z nim przed igrzyskami w Pekinie, w których zdemolował wszystkich rywali.

– Szczepan bardzo mi pomaga – mówi mistrz. – Każdy zabieg boli. Czasami można wytrzymać, czasami nie. Wtedy mam ochotę wybiec z gabinetu i nigdy tam nie wracać.

Metoda jest bardzo skuteczna. Jeżeli zastosuje się ją szybko, dotknie odpowiednich miejsc, skoczek wzwyż może wrócić do treningów nawet po czterech, pięciu dniach po zwichnięciu stawu skokowego. Majewski ma zabiegi na dłonie, w których trzyma potwornie ciężką kulę.

– Czasami po treningu dłonie bolą jak cholera. Palce są powyłamywane, pospinane. Kiedy Szczepan mi je pokłuje, czuję się dużo lepiej. Tymi gwoździami wprowadza do mojego organizmu równowagę. Likwiduje napięcie mięśni, rozluźnia je. Dzięki jego pracy mogę normalnie trenować.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji