Eurourzędasy chcą jeszcze więcej!

Biurokraci mieli dostać od stycznia 3,7 proc. podwyżki. Gdy jednak na Brukselę spadły głosy krytyki za szastanie pieniędzmi w czasie kryzysu, eurourzędasy zapowiedziały: jeśli pensje nie wzrosną, będzie strajk.Ponad 25-tysięczna rzesza unijnych urzędników pracująca w Komisji Europejskiej i podlegających jej instytucjach nie da sobie zrobić krzywdy. Kiedy unijne władze stwierdziły, że mimo kryzysu, w biurokratycznej machinie UE sytuacja finansowa jest dobra, zdecydowały, że przyznają urzędnikom 3,7 proc. podwyżki.– Jeśli wskaźniki spadają, to pensje funkcjonariuszy odpowiednio spadają. Jeśli zaś rosną - to pensje rosną – wyjaśnia unijna rzeczniczka ds. administracyjnych Valerie Rampi.Po tej wypowiedzi jednak Brukselę zalała fala krytyki. Eurobiurokraci już jednak tak nabrali apetytu na podwyżki, że obiecanych pieniędzy nie dadzą sobie odebrać. I zapowiadają, że jeśli ich pensje nie zostaną podwyższone, będą strajkować.Już teraz unijni urzędnicy na pensje nie mogą narzekać. Najniższa pensja, wypłacana personelowi niższego szczebla w przeliczeniu na złotówki wynosi 7,5 tys. zł. Najwyższa zaś, która przysługuje komisarzom jest dziesięciokrotnie wyższa.Do urzędniczej kasty jednak nie łatwo się dostać – najpierw trzeba wykazać się znajomością języków obcych i zdać wielostopniowy egzamin. Do tej pory udało się to niespełna 2 tysiącom Polaków, Wśród nich jest 1150 wysokiej klasy specjalistów. Dla porównania, Hiszpania, która ma podobną do Polski liczbę ludności, wysłała do unijnych instytucji o 800 ekspertów więcej.>>>> Eurozjady. 300 zł za godzinę pracy!>>>> Dla eurozjadów są szczepionki