Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Głodzili własne dzieci

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Czy Zofia N. (31 l.) i jej przyjaciel Zbigniew P. (54 l.) chcieli zagłodzić własne dzieci na śmierć?! Codziennie zamroczeni alkoholem, nawet nie zauważyli, że ich córka Justynka (9 mies.) i syn Daniel (7 l.) z każdym dniem słabną

Głodzili własne dzieci Foto: Fakt_redakcja_zrodlo

Siedmiolatek dojadał tym, co znalazł albo co dali mu sąsiedzi. Ale jego młodsza siostra skazana była na powolne umieranie z wyczerpania. Jej przeraźliwy, nieustanny płacz zmęczył sąsiadów, którzy w końcu wezwali policję. Kiedy stróże prawa weszli do mieszkania, byli wstrząśnięci. Dzieci wyglądały jak szkielety. Zofia N. lubi sobie wypić. Często urządzała pijackie libacje razem ze swoim konkubentem Zbigniewem P.

Jak twierdzą mieszkańcy kamienicy na stołecznej Pradze, para utrzymywała się z dorywczych prac. A le pieniądze wydawali na alkohol. Podczas gdy para piła, ich dzieci chodziły głodne. Sąsiadki starały się dokarmiać Daniel. A to dały mu kanapkę, a to banana. Chłopiec brudny i głodny wałęsał się całymi dniami po podwórku. W tym czasie jego młodsza siostrzyczka Justynka płakała z głodu w mieszkaniu. W końcu jednak jej przeraźliwy pisk zaalarmował sąsiadów, którzy wezwali policjantów.

Stróże prawa, którzy weszli do mieszkania imprezowej pary, nie wierzyli własnym oczom. To, co zastali, przeszło ich najśmielsze oczekiwania. W melinie na parterze panował niemiłosierny bałagan. Czuć było silny odór wódki. W końcu ich wzrok przykuło łóżeczko, w którym leżała bardzo drobna, wychudzona Justynka.

– W łóżeczku leżała niedożywiona dziewczynka. Natychmiast wezwaliśmy do niej karetkę, a rodziców zatrzymaliśmy – opowiada Monika Brodowska, młodszy aspirant z komendy na Pradze-Północ.

Justynka została przewieziona do szpitala przy ul. Niekłańskiej. Daniela nie było tej nocy w domu. Spał u znajomych rodziców. Natomiast wyrodna matka, kiedy stróże prawa ją zatrzymali, była tak pijana, że nawet nie potrafiła wybełkotać adresu, pod którym przebywał jej syn. Jak się później okazało, miała prawie 2,5 promila alkoholu we krwi i trafiła do izby wytrzeźwień.

Policjanci rozpoczęli poszukiwania chłopca. W końcu znaleźli go. Był tak samo brudny i zaniedbany jak jego młodsza siostra. Policjanci również wezwali pogotowie. Dawidek trafił na ten sam oddział co jego siostrzyczka. Tam dochodził do siebie. Lekarze troskliwie się nim zajęli. Chłopiec dostał ciepły obiad, został solidnie wymyty i zbadany. – Dzieci były naprawdę bardzo mocno zaniedbane. Zostały już wypisane ze szpitala i przewiezione do domu dziecka – tłumaczy Magdalena Tenczyńska, rzecznik szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie.

Choć wina wyrodnych rodziców jest ewidentna, Zofia N. w ogóle nie poczuwa się do winy.

– Wypiłam tylko dwa drinki. Nie wiem, o co wam chodzi. Mała płakała, bo ząbki jej rosną – mówiła Zofia N. w rozmowie z naszym reporterem.

Tymczasem sprawa zaniedbywania dzieci trafiła już do sądu rodzinnego.

– Policjanci zwrócili się z prośbą o wydanie w trybie pilnym postanowienia o odebraniu Zofi N. i Zbigniewowi P. dzieci – tłumaczy młodszy aspirant Monika Brodowska z komendy na Pradze-Północ.

Jak się okazuje, to była pierwsza interwencja policji w tym domu. Wcześniej stróże prawa nie byli tam wzywani. Zofia N. i Zbigniew P. nie korzystali z pomocy opieki społecznej, a więc pracownicy tej instytucji nie wiedzieli o losie tych dzieci.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji