Piątek, 29 marca 2024r.

Jakim cudem on to przeżył?!

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Ryszard Ż. zignorował znak "stop" i wjechał na przejazd kolejowy. Kiedy zobaczył pędzący na niego pociąg towarowy, stanął jak wryty. Chwilę potem zamiast wrzucić wsteczny i uciekać, z nerwów wcisnął jedynkę. Jego matiz wjechał wprost pod koła rozpędzonej maszyny. Pociąg przez 50 metrów ciągnął przed sobą zmiażdżone auto. Z jego wraku o własnych siłach wyszedł zszokowany kierowca. Nawet włos nie spadł mu z głowy!

Jakim cudem on to przeżył?! Foto: Mario / ratownictwo.opole.pl / Fakt_redakcja_zrodlo

Opatrzność nad nim czuwa! Po tym co się stało, 62-latek z Opola powinien na klęczkach pójść do Częstochowy. Było kilka minut przed szóstą. 62-letni Ryszard Ż. jechał ulicą Harcerską. Zaspany mężczyzna zupełnie zignorował znak "stop". Wjechał na tory dokładnie wtedy gdy wielki pociąg wyładowany węglem zbliżał się do przejazdu. Maszynista wcisnął na syrenę, ale wiedział już, że jeśli kierowca daewoo natychmiast nie zjedzie, dojdzie do nieszczęścia. Ryszard Ż. spojrzał na pędzącego wprost na niego kolosa i wpadł w panikę. Chwycił za drążek skrzyni biegów i rozpaczliwie zaczął nim szarpać. Nie było czasu do stracenia. Trzeba było jak najszybciej się wycofać. Mężczyzna wcisnął bieg i zamiast pojechać do tyłu, ruszył wprost pod koła lokomotywy! Pociąg dosłownie zmiażdżył matiza. Przez 50 metrów ciągnął po torach wrak deawoo. Kiedy w końcu kolos zatrzymał się, przerażony maszynista wybiegł z lokomotywy. Był pewny, że doszło do tragedii. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył, jak kierowca otwiera drzwi samochodu i o własnych siłach z niego wychodzi!

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce także przecierali oczy ze zdziwienia. Dla Ryszarda Ż. wczorajsza przygoda zakończyła się 300-złotowym mandatem. Takie szczęście trzeba sobie wymodlić.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji