Środa, 24 kwietnia 2024r.

Kaczyński oddał swoje łóżko Tuskowi

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Z ustaleń Dziennika wynika, że w polskiej delegacji na szczyt UE w Brukseli, nawet w podróży nie było najmniejszego zgrzytu. Mało tego. W samolocie TU-154 prezydent oddał do dyspozycji zmęczonego premiera... swoją leżankę. Skutek? Prezydent ma teraz przekonywać premiera, że w takim składzie powinni jeździć już zawsze.

Z informacji gazety wynika, że to właśnie miła atmosfera w polskiej delegacji spowodowała, że po kilku godzinach poprawiła się także prezydencka ocena szczytu Unii Europejskiej dotyczącego sytuacji w Gruzji. W poniedziałek wieczorem oceniał go na "czwórkę z minusem". Wczoraj mówił, że jest "całkiem zadowolony". "Oczywiście, gdyby Unia składała się z samych Polsk, to by było inaczej" - dodał.

O tym, że w polskie delegacji panowała wyjątkowo dobra atmosfera, świadczy kilka obrazków z poniedziałku, które zrekonstruował DZIENNIK.

Poniedziałek, godzina 11.05. Z gdańskiego lotniska odlatuje rządowy Tu-154. Lech Kaczyński zajmuje pierwszą, najwygodniejszą salonkę. Kolejną premier. W trzeciej ich współpracownicy. Po kilku minutach prezydent zaprasza do siebie premiera. Mają ustalić wspólną strategię na szczyt. Nie mają z tym kłopotów. Kaczyński dostrzega, że premier jest zmęczony. Ten przyznaje, że powinien się zdrzemnąć, bo wstał już o 3 w nocy ze względu na uroczystości na Westerplatte. Prezydent proponuje, by Tusk skorzystał z jego leżanki. Sam przesiada się do salonki premiera.

Godzina 19.25. Wspólna konferencja prasowa prezydenta, premiera i szefa MSZ. "Minister ciężko pracował nad rozwiązaniami związanymi z podjęciem rozmów zakulisowych. Rozpoznanie w świecie ministrów spraw zagranicznych zawsze się w takiej sytuacji przydaje" - chwali nielubianego przez siebie Sikorskiego, Lech Kaczyński.

Godzina 21.50. W ogrodzie polskiego konsulatu premier udziela wywiadu TVN 24. "Cieszę się, że w Brukseli razem prezentowaliśmy stanowisko wyważone, wypracowane przez rząd ze znaczącą rolą prezydenta" - mówi Donald Tusk. W tym czasie Lech Kaczyński, który właśnie skończył spotkanie z premierem Gruzji, raczy się z ministrem Sikorskim czerwonym winem. Obaj żartują. Po chwili dołącza do nich premier. Zaczynają rozmawiać o wspólnych gdańskich znajomych.

"Ucichliśmy i zdumieni patrzyliśmy jak dwóch, zazwyczaj skaczących sobie do gardeł polityków rozmawia ze sobą tak, jakby nie było wyborów w 2005 r., jakby nie było tego wszystkiego między nimi przez ostatnie trzy lata" - opowiada uczestnik spotkania.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji