Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Kasprzik siedział w więzieniu!

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Zanim Grzegorz Kasprzik (26 l.) został jednym z najlepszych bramkarzy w ekstraklasie, przeszedł prawdziwą szkołę życia w... areszcie śledczym w Gliwicach

Zatrzymany, a potem skazany za pobicie, 16 miesięcy spędził wśród przestępców i podejrzanych. – W areszcie wydoroślałem i zmądrzałem – twierdzi piłkarz Piasta. Kasprzik opowiada po raz pierwszy publicznie o tym, za co trafił za kratki. Jako 19-latek uważany był za jednego z najzdolniejszych bramkarzy w kraju. Chłopak grywał w juniorskiej reprezentacji Antoniego Szymanowskiego (58 l.). Jeździł na testy do Legii Warszawa, Amiki Wronki i Świtu Nowy Dwór. Wydawało się, że lada chwila wypłynie na szerokie wody. W zrobieniu kariery przeszkodziły mu jednak dwie rzeczy: kontuzja kolana i konflikt z prawem... – Pewnego razu mój kolega zwinął mi telefon komórkowy. To nie był pierwszy taki numer wykręcony przez tego chłopaka, dlatego ja i moi kumple nieźle się wkurzyliśmy – opowiada Kasprzik. Nastoletni Grzegorz i jego koledzy postanowili odzyskać aparat. Spotkali się z winowajcą i... doszło do bójki. – Niedługo potem zostaliśmy oskarżeni o pobicie. Wszyscy trafiliśmy do aresztu śledczego w Gliwicach – mówi bramkarz Piasta. – Uderzyłem go tylko raz. Poniosła mnie młodzieńcza fantazja i musiałem za to odpokutować – tłumaczy Grzegorz. Mimo młodego wieku, Kasprzik poradził sobie za kratami. – Grypsowałem, bo tam trzeba trzymać się zasad. Musiałem być twardzielem, nie miałem w areszcie taryfy ulgowej ze względu na grę w futbol – mówi piłkarz. Czas w areszcie spędzał głównie na rehabilitacji więzadeł w kolanie, które zerwał kilka tygodni wcześniej. – Nie miałem profesjonalnego rehabilitanta, więc ćwiczyłem sam. Na początku zginałem i prostowałem w nieskończoność nogę. Potem obciążałem ją przywiązując sobie do kończyny dwulitrowe butelki mleka i wody. Wyglądało to jak na jakimś sensacyjnym filmie – śmieje się Kasprzik. I dodaje, że tak naprawdę areszt ma mało wspólnego z obrazem więzień, znanym z amerykańskiego kina. – Nie było tam żadnej wojny gangów ani facetów, którzy spędzali całe dni na robienie sobie tatuaży – opowiada bramkarz Piasta, który przebywając w areszcie usłyszał wyrok: 2 lata i 10 miesięcy więzienia. – Odwoływałem się od niego trzykrotnie. W końcu rozpatrzono moją apelację pozytywnie... Dwa miesiące po wyjściu na wolność spotkała go wielka tragedia – śmierć ojca.

– Tata coś długo nie wracał od mechanika, więc wybrałem się go szukać. Zobaczyłem na polu samochód i ojca leżącego dziesięć metrów dalej. Był martwy – mówi Kasprzik. To on zadzwonił do mamy i poinformował o tragedii. Jakiś czas później postanowił, że dla taty weźmie się do jeszcze cięższej pracy na boisku, by zostać w życiu kimś. – To ojciec zaprowadził mnie na pierwszy trening i namawiał do gry w piłkę. Uznałem, że mogę mu podziękować poprzez dobre występy – mówi Grzegorz. Po wyjściu z aresztu był zawodnikiem piątoligowej Przyszłości Chociowice. W tym klubie w 2006 r. wypatrzyli go działacze Piasta. Teraz Kasprzik jest nie tylko jednym z najlepszych zawodników gliwickiej drużyny, ale i czołowym bramkarzem ligi, którym interesują się Wisła Kraków i Lech Poznań. – Udało mi się podnieść z kolan. Pokazałem ludziom, że pójście za kraty nie musi być końcem świata. Przyjaciele i koledzy z zespołu wiedzą o mojej przeszłości. To co się stało ukształtowało mnie jako człowieka. W areszcie wydoroślałem i zmądrzałem. Teraz wiem, że czasem lepiej odpuścić niż iść na całość – twierdzi bramkarz Piasta.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji