Lekarz kazał nam tłuc się autobusem!
Przykutego do wózka niepełnosprawnego chłopca szpital nie chciał odwieźć karetką do oddalonego o 100 kilometrów domu!
Samotna matka i jej schorowany syn przyjechali karetką do wrocławskiego szpitala z oddalonego o 100 kilometrów Lądka Zdrój. Luka (7 l.) miał przejść zabieg stomatologiczny.Kiedy po kilku dniach chory mógł już wyjść ze szpitala, lekarze odmówili odwiezienia przykutego do wózka chłopca. Samotnej matce, która nie ma auta pozostała do wyboru kilkugodzinną podróż pociągiem i autobusami.Życie ciężko doświadczyło małego Lukę. Podczas porodu doznał porażenia mózgowego. Do tego wykryto kilka innych schorzeń, m. in. padaczkę, zeza, wadę zgryzu. Dziecko wymaga nieustannej opieki lekarskiej, zabiegów i konsultacji.Tym razem Olimpia Krynicka z synem przyjechała do wrocławskiego szpitala pediatrycznego im. Korczaka na zabieg stomatologiczny. Matka wybrała akurat ten szpital ponieważ jest jedynym, który ma opiekę stomatologiczną dla tak bardzo schorowanych dzieci na Dolnym Śląsku.Po zabiegu chłopiec został na obserwacji. Kiedy lekarze uznali, że jego zdrowiu i życiu nic nie zagraża wypisali go z oddziału. Matka zgłosiła się wtedy do lekarza po zlecenie na transport sanitarny.– Zawsze jeżdżę z synem karetką na zabiegi albo konsultacje. Nie dla własnej wygody, ale by ulżyć trudów podróży mojemu dziecku – opowiada pani Olimpia. – To było dla mnie naturalne – dodaje.Lekarz jednak zdecydował inaczej i odesłał kobietę z kwitkiem. Nie dość, że nie chciał wystawić zlecenia, to kazał iść na dworzec autobusowy albo wynająć prywatnie karetkę.– Zaniemówiłam, przecież przyjechałam karetką z domu. Tam lekarz uznał, że mój syn kwalifikuje się tylko na taki transport. Przecież synowi zoperowano zęby, ale od tego nie wyzdrowiał ze wszystkich swoich chorób. Jak miałam syna z wózkiem wnieść do autobusu? – pyta rozżalona.Choć poruszyła niebo i ziemię nic nie wskórała. Również ordynator nie zgodził się na transport Luki. Razem z synem spędzili jeszcze dzień we Wrocławiu aż przyjechał po nich znajomy z Lądka. O tym jak została potraktowana przez lekarzy, powiadomiła rzecznika praw pacjenta i NFZ.Złożyła też oficjalną skargę. NFZ nie przyjmuje tłumaczenia szpitala. – Wystarczyło, żeby szpital przedstawił nam fakturę za taki wyjazd. Na pewno zwrócilibyśmy pieniądze – mówi Joanna Mierzwińska w wrocławskiego oddziału NFZ.>>>> 2-latek zmarł u dentysty!
/5 Lekarz kazał nam tłuc się autobusem
Olimpia Krynicka (31 l.) z synem Lucą (7 l.). Wózek dziecka waży 20 kg. Najmniejsze schody są nie lada przeszkodą
/5 Lekarz kazał nam tłuc się autobusem
Jan Mularczyk, dyrektor ds. technicznych szpitala im. Korczaka tłumaczy, że nie było konieczności, by dziecko odwozić karetką
/5 Lekarz kazał nam tłuc się autobusem
Matka z trudem dźwiga swojego niepełnosprawnego synka
/5 Lekarz kazał nam tłuc się autobusem
W tym szpitalu matka z dzieckiem była na badaniach
/5 Lekarz kazał nam tłuc się autobusem!
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj.