Wtorek, 16 kwietnia 2024r.

Mogłem zginąć w tramwaju

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Śmiertelnego niebezpieczeństwa w sunącym przez Poznań tramwaju Ryszard Żołnierkiewicz (76 l.) na pewno się nie spodziewał. Wtem motorniczy nagle zahamował. Emeryt uderzył czołem w metalową barierkę, a potem runął na podłogę, potwornie masakrując swoją twarz

Mogłem zginąć w tramwaju Foto: Piotr Dyba / Fakt_redakcja_zrodlo

- Najgorsza była ta znieczulica. Nikt się nie ruszył, aby mi pomóc - wspomina pan Ryszard ten okropny dzień. Na odszkodowanie od przewoźnika nie ma co liczyć, bo nie ma świadków zdarzenia. Nie usłyszał nawet zwykłego: "przepraszam".– To było 23 września, między godz. 12. a 12.30. Wracałem od lekarza. Był taki tłok w tramwaju, że musiałem stać z tyłu, trzymając się barierki. Myślałem o tej wizycie w przychodni i patrzyłem przez szybę – wspomina pan Ryszard. Nagle tramwaj gwałtownie zahamował. Emeryt odbił się od metalowej barierki, a potem wylądował twarzą na podłodze. Pasażerowie z obojętną miną patrzyli, jak z wielkim trudem gramoli się z podłogi, a tramwaj szarpnął i pojechał dalej.

– Krew lała mi się z twarzy. Miałem uszkodzony nos, rozerwaną wargę, trzymałem się jakiejś barierki przy schodach, żeby nie spaść na dół, no i pociemniało mi w oczach – opowiada. – Dopiero, gdy ta diabelska maszyna podjechała na przystanek i otworzyły się drzwi, jakaś młoda kobieta pomogła mi wysiąść – dodaje.

To ona zaprowadziła poturbowanego emeryta do przychodni. Lekarz natychmiast wezwał pogotowie. W szpitalu nieszczęsnemu pasażerowi założono kilka szwów na rozszarpaną wargę, prześwietlono zbitą przegrodę nosową i zatamowano krwotok z nosa. Potworne sińce na twarzy goiły się wiele dni.

Pomimo tego, że w miejskim tramwaju omal nie stracił życia, nie ma co liczyć na odszkodowanie z MPK. A wszystko dlatego, że brakuje mu świadka. – Byłem zakrwawiony i obolały. W takim momencie nie pomyślałem o tym, żeby wziąć telefon albo nazwisko tej pani, która mi pomogła – opowiada pan Ryszard.

– Bez świadka nie mamy dowodu, że ten pan doznał obrażeń podczas jazdy tramwajem – rozkłada ręce Adam Pelant z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Poznaniu.

Potwierdza to prawnik Wojciech Szymkowiak: – Świadek jest najważniejszy. Jeśli znajdzie się osoba, która widziała ten wypadek, pan Ryszard może wystąpić do sądu i domagać się zadośćuczynienia – tłumaczy.

Dlatego poturbowany w tramwaju emeryt błaga o pomoc Czytelników Faktu. – Jeśli byli Państwo wtedy w tym piekielnym tramwaju, dajcie znać – prosi. Każdy, kto może w ten sposób pomóc panu Ryszardowi, niech dzwoni do poznańskiej redakcji Faktu: (061) 851 31 86.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji