Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Obudziłem się w trumnie

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Lekarka stwierdziła zgon Józefa Guzy (76 l.). Trzy godziny przeleżał pod białym prześcieradłem. Potem został umieszczony w trumnie. Tuż przed jej zamknięciem szef zakładu pogrzebowego wyczuł tętno u rzekomego nieboszczyka!

Obudziłem się w trumnie Foto: Tomasz Griessgraber / Fakt_redakcja_zrodlo

Był ranek 29 grudnia. Pan Józef poszedł do stodoły, gdzie stoją jego ukochane ule. Zasłabł. Padł na ziemię. Nie dawał znaku życia. Żona wezwała pogotowie. – Doświadczona lekarka, która ma specjalizację II st. z anestezjologii i reanimacji stwierdziła, że pacjent jest bez oddechu, bez akcji serca, ciało ma wychłodzone, z cechami śmierci – mówi Jerzy Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. – Po dokładnym badaniu lekarka stwierdziła zgon.Już trzy godziny później w domu pana Józefa pojawili się pracownicy Zakładu Pogrzebowego „Charon” z Połomii. Przyjechał szef firmy. Dariusz Wysłucha (45 l.) od 23 lat pracuje także jako ratownik górniczy w kopalni. Był z nim pomocnik. Razem włożyli ciało pana Józefa do trumny. Poprawili jeszcze ułożenie.– Gdy przyjechaliśmy, ten pan od kilku godzin leżał za budynkiem gospodarczym przykryty prześcieradłem. Tuż przed zamknięciem trumny poprosiliśmy rodzinę, by zabrała cenne rzeczy – opowiada pan Dariusz.Żona pana Józefa stwierdziła, że zięć zabierze zegarek na pamiątkę, ale łańcuszek zostanie na szyi nieboszczyka. – I dotknąłem szyi w okolicy tętnicy i oniemiałem. Sprawdziłem jeszcze raz i krzyknąłem „jest puls”! - mówi szef „Charona”. – Kazałem jeszcze sprawdzić koledze. Nachyliłem się bardziej i usłyszałem, że ten człowiek oddycha. Boże! To był cud!Wezwano znów karetkę pogotowia. Dyspozytorka nie chciała uwierzyć, że człowiek, u którego przed trzema godzinami stwierdzono śmierć, żyje. Była zdziwiona, że pracownik firmy pogrzebowej wyczuł puls.Przyjechała ta sama lekarka, która rano wystawiła Józefowi Guzy akt zgonu. Oddychającego i wyziębionego pacjenta zabrano do szpitala. Dariusz Wysłucha jest szczęśliwy.– Boże, gdybym zamknął trumnę, a mogłem to zrobić, byłaby tragedia. Coś mnie tknęło by dotknąć szyi. Cieszę się, że pan Józef żyje i życzę mu szczęścia. Leżeć w trumnie i ożyć to dopiero cud – mówi pan Dariusz.Nie wiadomo, co się stało. Faktem jest, ze pan Józef nie miał ani zawału, ani zapaści. Kilka dni spędził na oddziale intensywnej terapii, ale później trafił na internę. Teraz już jest w domu. Osłabiony, ale szczęśliwy.– Szef firmy pogrzebowej uratował mi życie. Jestem mu wdzięczny i bardzo dziękuję. Dostanie ode mnie duży garniec miodu, aby zdrowie go nigdy nie opuściło – mówi zadowolony pszczelarz, który w trumnie na nowo się urodził.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji