Czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Podpalił narzeczoną

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Ona: Moje uczucie do ciebie się wypaliło. On: W takim razie rozpalę je w tobie na nowo...

Podpalił narzeczoną Foto: Policja / Fakt_redakcja_zrodlo

Tego widoku dzieci ze szkoły podstawowej w Kalsku nie zapomną do końca życia. Jeden z uczniów wyjrzał przez okno i zobaczył płonącą kobietę. Widok był wstrząsający. Kobieta szła po podwórzu ogarnięta płomieniami. Paliło się na niej ubranie, skóra i włosy. W końcu upadła. Jej straszliwym męczarniom przypatrywał się mężczyzna. To właśnie on oblał swoją ukochaną rozpuszczalnikiem i rzucił na nią płonącą zapałkę.

Te straszliwe i mrożące krew w żyłach sceny rozegrały się w małej wiosce w Lubuskiem. Maria W. (54 l.) mieszkała wraz z narzeczonym Leszkiem S. (53 l.) w niewielkiej chacie, która sąsiaduje ze szkołą podstawową. Wdowa z siedmiorgiem dzieci trzy lata temu związała się z Leszkiem S. Znali się od dawna, bo pochodzą z tej samej wsi. Leszek gospodarzył na małym polu, więc Maria, która była gospodynią domową, przeniosła się do niego. Ale od początku im się nie układało. Leszek nie stronił od kieliszka, a kiedy wypił, robił się agresywny.

- Bywało, że świadkami tych bijatyk były małe dzieci, bo zaledwie kilkanaście metrów od domu jest szkoła podstawowa - przyznaje sołtys wsi Barbara Matusiak. Ale kiedy Leszek trzeźwiał, przysięgał, że już nigdy więcej nie podniesie na Marię ręki. Błagał o wybaczenie i ona mu wybaczała. Jednak po każdej kolejnej awanturze jej uczucie do niego wygasało. W końcu postanowiła odejść. Tego dnia Leszek w roboczym kombinezonie krzątał się po podwórzu. Pił już od rana. Jak ustalili policjanci, Maria podeszła do niego i powiedziała, że to już koniec, bo wypaliło się jej uczucie do niego. - To ja je w tobie rozpalę! - krzyknął zamroczony alkoholem rozwścieczony kochanek. Chwycił baniak z rozpuszczalnikiem i oblał nim Marię. Po chwili w jego dłoni zapłonęła zapałka... Ubranie i ciało Marii stanęło w płomieniach.Nauczyciele z sąsiadującej szkoły natychmiast wezwali pogotowie. W ciągu kilku minut na miejscu pojawiła się policja, pogotowie i śmigłowiec, którym straszliwie poparzoną Marię zabrano na oddział chirurgii plastycznej i oparzeń w Nowej Soli (woj. lubuskie). - Lekarze walczą o jej życie. Poparzenia obejmują 50 procent jej ciała - przyznaje rzeczniczka zielonogórskiej policji Małgorzata Stanisławska.

Sprawcę tego potwornego czynu zatrzymała policja. Kiedy prowadzony w kajdankach przechodził obok zrozpaczonych córek Marii, które przybiegły na miejsce tragedii, śmiał im się w twarz.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji