Piątek, 29 marca 2024r.

Smoleń: Uciekłem ze szpitala

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Taki pacjent jak Bohdan Smoleń (61 l.) doprowadzi do rozpaczy każdego lekarza. Nie słucha zaleceń, nie daje się położyć w szpitalu

A jak już tam trafi, to czym prędzej daje nogę. Choć satyryk dopiero dochodzi do zdrowia po wylewie, nie stracił nawet odrobiny doskonałego humoru. Nie lubię robić za małpę, więc zwinąłem się ze szpitala najszybciej, jak się dało – opowiada Faktowi z uśmiechem.

Ze zdrowiem nie ma żartów. Ale spróbujcie wytłumaczyć to najsłynniejszemu kabareciarzowi w Polsce! – Czuję się nieźle, a po wylewie nie ma już śladu – uspokaja swoich fanów pan Bohdan. – Wyznaję zasadę, że artysta chory być nie może, co najwyżej nawalony. No więc wypiłem trochę piwka i przeszło od razu – dodaje. Miejmy nadzieję, nie całkiem serio.

Kilka tygodni temu Smoleń nagle poczuł się źle. Właśnie siadał do śniadania w swoim domu koło Poznania, gdy nagle stracił przytomność. Na szczęście na miejsce bardzo szybko przyjechało pogotowie. Satyryk został odwieziony do jednego z poznańskich szpitali. Tam stwierdzono lewostronny wylew. Istniało realne zagrożenie, że zostanie częściowo sparaliżowany i może mieć problemy z mówieniem. Ktoś inny na jego miejscu by się załamał, wpadł w rozpacz. Ale nie on. Ani myślał zbyt długo zostawać w szpitalnym łóżku.

– Było mi tam źle, wytrzymałem tylko pięć dni – opowiada ze swadą. – Wszyscy chcieli robić sobie ze mną zdjęcia. A że za maskotkę robić nie lubię, a za małpę tym bardziej, to zwinąłem się stamtąd, jak najszybciej się dało – dodaje z charakterystycznym dla siebie humorem.

Na takie podejście pacjenta do zdrowia lekarzom opadły ręce. Ale co można było zrobić, skoro pan Bohdan znany jest z tego, że nie lubi słuchać niczyich rad.

– Przepisali mi jakieś tabletki, więc biorę je, jak mi tylko alzheimer pozwoli – mówi. – Ale w domu czuję się najlepiej.

Smoleń wierzy, że niedługo wróci do aktywnego życia, bo obowiązków mu przecież nie brakuje. Choć dziś rzadko występuje na estradzie, czas poświęca chorym dzieciom i swojej fundacji, dzięki której mali pacjenci leczeni są metodą hipoterapii (polega ona na tym, że pacjenci uprawiają jazdę konną). Ale o własnym zdrowiu też warto pomyśleć, tym bardziej że ostatnio choroby coraz częściej dopadają satyryka. Mimo problemów z płucami Smoleń do niedawna wciąż palił jak smok. Ale na razie przeciw chorobom ma od lat sprawdzony oręż, czyli dobry humor i cięty dowcip.

– O moich chorobach dowiaduję się częściej od ludzi na ulicy niż od moich lekarzy – dodaje satyryk. – Ciągle mówią, że zawały miałem, operacje jakieś, a przytrafił mi się tylko wylew, o którym staram się już nie myśleć – ucina rozmowę o swoim zdrowiu.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji