Piątek, 19 kwietnia 2024r.

Spalił matkę żywcem

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

- Teraz zobaczysz, jak jest w piekle! - ryknął wściekły Piotr O. (32 l.), chwytając za butelkę z denaturatem, którego nie dopiła matka. Chlusnął na nią i na łóżko. A potem rzucił zapaloną zapałkę. Gdy Piotr O. po kilku dniach został zatrzymany, wyznał, że zrobił to z zemsty za zniszczone życie. Teraz stanął przed sądem - grozi mu nawet dożywocie

Spalił matkę żywcem Foto: Bogdan Hrywniak / Fakt_redakcja_zrodlo

Ta zbrodnia wstrząsnęła spokojnym Mrągowem na Mazurach. W centrum miasta spłonęło mieszkanie. Strażacy znaleźli jej zwęglone do połowy zwłoki Barbary O. Śledczy ustalili, że to syn podpalił matkę!

Piotr O. wpadł w szał, widząc ją pijaną i z kochankiem w łóżku. Wszczął awanturę. Kochanek matki wybiegł z domu, wówczas wściekły syn chwycił stojącą na stole butelkę denaturatu, której matka nie dopiła i polał nim ją i łóżko. – Teraz zobaczysz, jak jest w piekle! – i rzucił zapaloną zapałkę. Płomienie natychmiast ogarnęły pokój.

Piotr O. już podczas pierwszego przesłuchania przyznał się do winy. Tłumaczył, że matka była ciągle pijana i dłużej nie mógł tego znieść. Płakał. – On całe życie patrzył na pijaną matkę, a jedzenia szukał w śmietniku. Do tego był zastraszany przez kompanów i kochanków matki – mówi sąsiad mieszkający obok.

W areszcie Piotr O. załamał się i próbował popełnić samobójstwo. Dosłownie w ostatniej chwili został uratowany.

Teraz matkobójca stanął przed sądem. Odwołał na rozprawie wcześniejsze zeznania i nie przyznał się do winy. Podczas procesu milczał, a za niego mówił wyznaczony z urzędu adwokat. Sąd przez dwa dni przesłuchiwał świadków. Część z nich wskazywała na to, że ktoś jeszcze inny mógł przyczynić się do zamordowania Barbary O. Wyrok ma zapaść w ciągu kilku tygodni. Piotr O. może spędzić w więzieniu resztę swego życia.

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji