Niedziela, 5 maja 2024r.

Dziecinada przed trybunałem

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Premier ustala stanowisko Polski w polityce zagranicznej, ale prezydent ma prawo jeździć, kiedy tylko zechce, na unijne szczyty do Brukseli

Dziecinada przed trybunałem Foto: Fakt_redakcja_zrodlo

I najważniejsze – zamiast wywoływać dziecięce wojenki, powinni współpracować. Takim orzeczeniem Trybunał Konstytucyjny, niczym klapsem, przywołał do porządku Donalda Tuska (52 l.) i Lecha Kaczyńskiego (60 l.). Najważniejsi politycy w państwie toczą sztubacki konflikt o splendor na europejskich salonach. Wczoraj ich chłopięcymi przepychankami musieli zająć się nobliwi sędziowie.

Komu podstawić rządowy samolot na szczyt do Brukseli? Kto kogo może podsiąść na unijnym krzesełku? Donald Tusk i Lech Kaczyński od miesięcy drą koty o prawo reprezentowania Polski na szczytach Unii Europejskiej. Obydwaj chcą błyszczeć w Brukseli i żaden nie chce ustąpić. Premier pomstuje, że rywal wciska mu się na gapę do delegacji. A w dodatku wszędzie chce być najważniejszy. – Jestem przecież głową państwa – odgryza się prezydent. Polityczne bobasy w majteczkach znają mądre słówka. Spór konstytucyjny – tak nasi mężowie stanu ochrzcili przepychankę dwóch najważniejszych, ale widać nie do końca dojrzałych osób w państwie.

W tych zapasach wszystkie chwyty są dozwolone. Mieliśmy aferę samolotową, gdy rząd nie dał prezydentowi TU-154 na lot do Brukseli. Lech Kaczyński poleciał wtedy czarterem. Była kłótnia o krzesła przy stole i przepustki na obrady. Szarpano się, kto komu powinien udzielać instrukcji. Do rangi problemu urastał też udział w dyplomatycznych rautach, a nawet pozowanie do pamiątkowych zdjęć.

Choć cały ten żenujący spektakl rozgrywał się na oczach Europy, nasi politycy nie poszli po rozum do głowy. Dalej bawią się w cyrk, tylko zmienili arenę. Teraz miejscem przedstawienia stał się Trybunał Konstytucyjny. Na wniosek Donalda Tuska sędziowie dostali do rozwiązania przedszkolną zagadkę. Kto jest ważniejszy, premier czy prezydent? – Nie ma żadnego obszaru w ramach szczytów Unii Europejskiej, który mógłby być wyłączony z kompetencji rządowych – murem za premierem stawał Maciej Berek (37 l.), szef Rządowego Centrum Legislacji. Twardych obrońców miał też prezydent. – Partnerzy w UE wiedzą, do kogo mają dzwonić w Polsce – zachwalał Lecha Kaczyńskiego szef prezydenckiej kancelarii Piotr Kownacki (55 l.).

Wątpliwości nie miał również pełnomocnik głowy państwa prof. Dariusz Dudek (48 l.). – Prezydenta deleguje konstytucja, gdyż jest najwyższym przedstawicielem RP – przekonywał.

Skutek? Trybunał orzekł, że racja jest pośrodku. To szef rządu ustala ze swymi ministrami stanowisko Polski i przedstawia je w Brukseli. Ale na unijny szczyt ma prawo wybrać się za każdym razem również prezydent. Tyle suchy werdykt. Między wierszami sędziowie trybunału powiedzieli zwaśnionym politykom: zachowujcie się jak dorośli, dogadajcie się!

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji