Piątek, 26 kwietnia 2024r.

Koniec Antka Usypiacza

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Miał zostać księdzem, ale zrezygnował. W przestępczym świecie poczuł się za to jak ryba w wodzie

Antoni O. (61 l.), zwany Antkiem Usypiaczem, z neseserem przemierzał kolejowe szlaki Polski. Bawił pasażerów rozmową i dawał im środki usypiające, by ich okraść. W więziennej celi spędził już połowę życia – 35 lat. Teraz sąd skazał go na 15 lat.

Antoni O. urodził się w starej chacie w maleńkich Kaletach (woj. śląskie). Po nim na świat przyszło jeszcze pięcioro rodzeństwa. Tylko Antek stał się „sławny". – Uczył się na księdza, ale nie spodobało mu się w seminarium. Skończył szkołę średnią, zawsze chciał być kimś, znał kilka języków – mówi Ewa Duda, siostra Antka Usypiacza.

Wyuczył się na laboranta chemicznego, a potem próbował szczęścia w marynarce wojennej. Szybko się ożenił. Z pierwszą żoną ma 39-letniego syna.

Bystry szybko znalazł sobie sposób na życie. Kradł, ale w bardzo wyrafinowany sposób. Najczęściej działał w pociągach. Często wykorzystywał zbieżność nazwiska ze znanym tenorem Wiesławem Ochmanem. Czasem opowiadał, że jest marynarzem wracającym z długiego rejsu. Zdarzyło mu się też podawać za oficera UOP. Gdy już zdobył zaufanie, częstował wódeczką albo sokiem. W środku były barbiturany. Gdy ludzie zasypiali kamiennym snem, okradał ich do cna.

Pierwszy wyrok usłyszał w 1973 r. Wyszedł pod koniec lat 80. i od razu wrócił do niecnych procedur. Ożenił się po raz drugi w Jeleniej Górze w 1992 r. Trochę pobył na wolności, ale nie zdzierżył długo uczciwego życia. Za kraty trafił znów w 1996. Wyszedł po kolejnych 15 latach w listopadzie 2006 r.

– Pamiętam, stanął w drzwiach mojego domu i prosił o schronienie. Powiedział: nie bój się siostrzyczko, rodziny i biednych nie okradam – wspomina Ewa Duda. Wkrótce znowu ruszył w Polskę, by kraść...

W marcu dwa lata temu wsiadł do pociągu jadącego z południa do Warszawy. Tam dopadł kolejną ofiarę – Barbarę P. Zaproponował jej napój. Chwilę później zasnęła...

– Kiedy się obudziłam, byłam nieprzytomna. A on mówił, że jest bratem znanego kompozytora. Opowiadał, że wiezie dla kogoś w Warszawie bardzo drogie leki. Wzbudzał zaufanie – relacjonuje starsza pani.

Dojechali do stolicy ok. 4 nad ranem. Mężczyzna stwierdził, że to nieodpowiednia pora na budzenie chorego i wprosił się do mieszkania pani Barbary. – Zapytał, czy może się wykąpać. Pozwoliłam mu. Kiedy ja brałam prysznic, zostawiłam go samego – stwierdza ze smutkiem. Szybko okazało się, że z domu pani Basi zginęły 2 tys. zł i naszyjnik z prawdziwych pereł. Ślad po złodzieju zaginął...

Dwie z jego ofiar nigdy już nie odzyskały przytomności, ale sąd nie udowodnił mu zabójstwa. Skazał go za usypianie i okradanie. Sędzia Grzegorz Wątroba z częstochowskiego sądu, który w czwartek ogłosił kolejny wyrok 15 lat więzienia, stwierdził, że Antek Usypiacz przez tyle lat spędzonych w celi nie zresocjalizował się.

Narzeczona usypiacza Joanna do końca miała nadzieję, że jej Antoni zostanie uniewinniony. Wyszła z sądu ze spuszczoną głową. Gdy jej luby wyjdzie zza krat, będzie już staruszkiem...

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji