Raziła męża paralizatorem, później zabiła. W domu był jej malutki synek!
Czy Miron B. został zabity, bo stanął na drodze żonie i jej kochankowi? – Najgorsze jest to, że gdy był mordowany, na górze było dziecko – mówi siostra mężczyzny.- Brat był umówiony z mamą, że zadzwoni po nią o 8 rano, żeby przyjechała do syna. Musiał jechać po zwolnienie lekarskie. I nie zadzwonił. Telefon miał wyciszony – wspomina Emilia Kozłowska, siostra Mirona B.Kobieta pojechała do 41-letniego brata, który wraz z synem i żoną mieszkał na przedmieściach Łowicza.- Na podwórku stał samochód. To było dziwne, bo zawsze chował samochód do garażu – opowiada pani Emilia.W domu zastała żonę brata - Marzenę B.- Zapytałam, gdzie jest Mirek. Była taka grzeczna, miła. Powiedziała: No właśnie nie wiem. Zazwyczaj krzyczała i wyzywała na niego. Teraz nie. Miała też łzy w oczach – wspomina siostra.Pani Emilia powiadomiła policję o zaginięciu brata. Natychmiast rozpoczęły się poszukiwania. Do akcji zaangażowano kilkuset strażaków. Przeszukano okoliczne lasy i nurt rzeki Bzury. Bezskutecznie.